Mój nocleg w Seoulu nie wydaje się być czymś nietypowym tutaj w Korei. Sauna to miejsce popularne wśród Koreańczyków, a spełnianie funkcje tego miejsca zupełnie się różnią od naszych wyobrażeń. Dlatego dla obcokrajowca pójście do sauny jest naprawdę ciekawym przeżyciem. Zwłaszcza jeśli to jego pierwsza w noc w Korei. No co? Jak hipsterzyć to na całego.
Po wyjściu ze stacji i moim pierwszym wrażeniu, które opisałem w poprzednim wpisie, poszedłem na ciekawy performance B-boy Musical. Jako, że dla porządku chciałbym napisać wyłącznie o saunach, podkreślę tylko, że Koreańczycy w breakdęsach są najlepsi na świecie. Jakby co, bilet otrzymałem od znajomego znajomej, z którą tam się wybrałem.
Po koncercie wraz z koleżanką poszliśmy szukać sauny. Po odświeżającym nocnym spacerze udało nam się znaleźć odpowiednie miejsce.
Koreańska sauna, czyli Jjimjilbang (찜질방) to miejsce gdzie nie tylko macie zagwarantowaną możliwość odświeżenia swojego ciała i duszy w gorącym pomieszczeniu. Możecie tam na spokojnie obejrzeć telewizję, pobiegać na bieżni, zjeść i się przespać. Do wyboru do koloru.
Jak to jednak wygląda w szczegółach?
Wchodzicie do lokalu i na recepcji kupujecie usługę, która was interesuje (np. sama sauna, sauna + nocleg). Jako, że wybraliśmy drugą opcję dostaliśmy specjalne nocne ubranie (M = biały tiszert oraz spodenki, F = różowy tiszert oraz spodnie). Otrzymujecie również klucz do szafek, który przypomina typowy klucz basenowy.
Po otrzymaniu ekwipunku mężczyzna udaje się do męskiej części, a kobieta do żeńskiej części. Czyli, tak jak powinno być.
Wchodzicie dalej i zostawiacie buty w pierwszej szafce. Przechodzicie dalej do kolejnego pomieszczenia gdzie znajdują się szafki na ubrania i pozostałe rzeczy. No i teraz dla żółtodziobów zaczynają się schody, ponieważ musicie się rozebrać. . . do naga. To jest właśnie specyfika koreańskiej sauny. Chodzimy sobie po niej zupełnie nadzy. Jako, że byłem na to przygotowany, pełny spokoju, w pełnej krasie, z siusiakiem na wierzchu udałem się do głównego pomieszczenia.
Przyznaje się. Nie lubię czytać książek o kulturze danego kraju i jak należy się zachowywać w danym miejscu poprawnie. W tego typu sytuacjach wolę wejść do głębokiej wody i uczyć się tego typu zasad na żywca. Jest to może i dziwne, no ale co poradzić. Stąd nazwa mojego bloga: Hubert w Korei.
Tak czy owak zaraz podszedłem do przypadkowego Pana i zapytałem się co powinienem robić. Pan dziwnie na mnie popatrzył (na dół też popatrzył) ale zrozumiał, że jestem obcokrajowcem i wyjaśnił mi poszczególne etapy korzystania z sauny.
Wziąłem sobie na spokojnie prysznic, co było wtedy najprzyjemniejszą rzeczą w życiu po kilkunastogodzinnym locie. Potem udałem się do jednego z trzech małych basenów o różnej temperaturze. O Jezu! To była dopiero najprzyjemniejsza rzecz na świecie! Wygrzałem i wymoczyłem całe ciało! Od palca u nogi po ostatni włos na głowie. Zaraz potem dosiadł się znajomy Pan Koreańczyk i zaczęliśmy rozmawiać o świecie.
Po kilkunastu minutach weszliśmy do łaźni parowej, czyli takiej normalnej sauny przypominającej ta nasze europejskie. Posiedziałem 5 min (zgodnie z odliczającą czas klepsydrą) rozmawiając nadal o świecie ze znajomym Panem Koreańczykiem. Po 5 minutach nie dałem rady i wyszedłem. Pan Koreańczyk został na drugie 5 min.
Wróciłem do baseniku i kontemplowałem nad życiem. Wszystkie smutki i bolączki świata poszły w niepamięć. Już chyba wiem, czemu da się pracować kilkanaście godzin dziennie! Gdy już mi się znudziło moczenie pupci i siusiaka, na którego raz po raz zerkali inni uczestnicy basenowania, wyszedłem i zabrawszy ręcznik udałem się do suszarek.
Następnie założyłem jjimjjilbangowe ciuchy i udałem się na piętro niżej. Znajdowała się tam obszerna ogólnodostępna sala. Spotkałem tam koleżankę i zaraz potem znaleźliśmy wolną przestrzeń do spania (oczywiście na oddzielnych matach). Jak to wygląda na zdjęciach? Popatrzcie:
Jak widzicie tak śpi się w sposób towarzyski w open space. Po godzinie 2 w nocy pomieszczenie się zaczęło wypełniać Koreańczykami. Żeby nie było – byliśmy jednymi obcokrajowcami. Na tyle to niektórych dziwiło, że pewien młodzian, który rozłożył się koło mnie, gdy mnie spostrzegł i zorientował się, że mam złote włosy, po prostu się zmieszał i poszedł gdzie indziej. Może wyglądałem na geja-żołnierza-Amerykanina? A może po prostu byłem obcokrajowcem?
Nie mogłem się wyspać. Ale wtedy mi to nie przeszkadzało. Byłem zachwycony, że mogłem uczestniczyć w celebracji korzystania z sauny. Skoro przychodzą tam całe rodziny, to musi być to naprawdę ważne w codziennym życiu Koreańczyków. I jest.
PS> Od kilku dni męczy mnie kaszel, ale dziś w końcu jest słonecznie. Myślę zacząć biegać. I z tego co mi się wydaje mogę stać ciekawą atrakcją. Chcę namówić znajome Polki z koreanistyki, które również są na wymianie w Deagu. Jak będziemy biegać razem może nakręcą o nas dokument?